is a show, not a race…
czyli jak przypadkiem znaleźć się w centrum historycznego show, poczuć porządne, wysokooktanowe spaliny, usłyszeć perełki, tfu motoryzacyjne potwory i zobaczyć co robią z asfaltem.
Rozczarowani Concorso d’Eleganza Villa d’Este, nie czekaliśmy na prezentację. Zdecydowaliśmy się wrócić do Bergamo i zwiedzić starówkę. Wjechaliśmy kolejką funicolare do Città Alta i wąskimi uliczkami szliśmy za tłumem ludzi. W oddali zobaczyliśmy flagi z bykiem…
Na placu odbywało się Bergamo Historic Gran Prix. Auta uczestniczące w BHGP wzbudziły nasz zachwyt, to była „najwyższa liga”.
Ku naszemu zdziwieniu, załogi zaczęły szykować się do drogi. Bałagan z wyjazdem przypominał ten panujący na naszych rajdach, czyli z nami wszystko w normie i wszędzie jest tak samo.
Tajemnica Circuito delle Mura. Myślałam, że auta pojadą w dalszą trasę, ale okazało się, że jeżdżą dookoła murów starówki. Można było je podziwiać do woli i delektować się tym, co jest najpiękniejsze – obserwować w środowisku naturalnym, na drodze, podczas jazdy. Do tego przecież zostały stworzone.
Bergamo Historic Gran Prix swój początek miał w 1935 roku, wyścig liczył 70 okrążeń czyli 240 km. W 2004 po 69 latach zdecydowano się ponownie organizować BHGP w formie show dla publiczności, zawsze w ostatnią niedzielę maja. Prezentowane są dwie sesje po 4 okrążenia w kategoriach: MOTO GP, GTS i F1.
i warto być wtedy w Bergamo na starówce.