czyli jak przypadkiem znaleźć się w centrum historycznego show, poczuć porządne, wysokooktanowe spaliny, usłyszeć perełki, tfu motoryzacyjne potwory i zobaczyć co robią z asfaltem.
To nie prowokacja, to nasze subiektywne wrażenia po wizycie – dwudniowej, na Concorso d’Eleganza Villa d’Este. Sobota to kompletny niewypał, niedziela miała zrekompensować rozczarowanie a było tylko drobinę mniejsze…