Dwa biegi górskie, dwie zupełnie różne sytuacje a łączy je losowanie. Zawoja i Jedlina – Zdrój. Jeden wymarzony, drugi znienawidzony. Biegniemy!
fot. Jacek Zych
O udziale w Biegu Śnieżnej Pantery marzyłam od kiedy zaczęłam biegać. To magiczne wydarzenie. Nie ma regularnych zapisów, są warunki, wymagania i bardzo nietypowe zapisy… Trzeba mieć w nogach dwa biegi górskie (półmaratony), uzasadnić chęć udziału i czekać czy zostało się wybranym do grona 100 śnieżnych panter (łącznie biegnie 150 osób). W tym roku wsparcie przeznaczone jest dla wilka.
Czekałam na start „zapisów” (24h na przesłanie maila), wyniki mnie uszczęśliwiły – BIEGNIECIE!
Ruszyła logistyczna maszyna: rezerwowanie noclegów, ustalenie wyjazdu, trasy i zakupy ekwipunku: gwizdki, koce termiczne, opatrunki, baterie do czołówek. Resztę z wymaganego wyposażenia mamy już skompletowaną.
Bieg nie jest na czas, ale trzeba zmieścić się w limicie, dystans 24 kilometry, z przewyższeniami około 1500 m w Zawoi i na terenie Babiogórskiego Parku Narodowego. BIEGNIEMY.
I drugi bieg górski, zarzekałam się, że nigdy więcej. Wpinając się na Wzgórze Montjuic w Barcelonie powiedziałam Maćkowi, że jak by się znalazł chętny i opłacił mi bieg, dojazd itp. to bym odmówiła i powiedziałam, żeby znalazł sobie kogoś innego, bo ja drugi raz nie pobiegnę w Półmaratonie Górskim Jedlina – Zdrój. 24 godziny później…
W maju mieliśmy biec w Porto Wings for Life, bieg odwołano, ale my już mieliśmy wykupione bilety lotnicze. Znalazłam w tym terminie trial górski w Abrantes (około 200 km od Porto) ale pojawiło się tyle trudności: z zapisami, opłaceniem startu, dojazdem, spaniem, czasem, że musieliśmy odpuścić. I nagle okazało się, że w maju nie mamy żadnego biegu, nigdzie nie startujemy! Gorączkowo szukałam czegoś interesującego w zasięgu. 14 lutego wieczorem na kilka godzin przed zamknięciem zapisów zgłosiliśmy się do Półmaratonu Górskiego Jedlina – Zdrój. Zapisanie nie było równoznaczne z udziałem, okazało się, że w tym roku jest losowanie 450 szczęśliwców, którzy zmierzą się z trasą w Jedlinie. Stwierdziłam, że powierzymy udział losowi i jeżeli wylosują naszą dwójkę to biegniemy. 16 lutego po godzinie 11 jako 95 wylosowali Maćka, ja byłam 240 – BIEGNIEMY.
Jak bardzo źle mi się biegło świadczy moje zdjęcie na mecie, oszczędzę tego widoku. Było ciężko, czy w tym roku będzie podobnie?