Drugi bieg w Lasku Osobowickim i jest coraz gorzej.
W tym sezonie standardem jest brak wspólnej rozgrzewki i rekordy frekwencji. Ścieżki pękają w szwach, swobodnie biec się nie da – trzeba walczyć o miejsce przez pierwsze 2 kilometry.
Foto. mammoc
Po starcie zostałam zablokowana i pomysł przeciskania się środkiem nie wypalił, musiałam pędzić krzakami obok ścieżki. Dwa razy dostałam z łokcia a przed 3 km Maciek zakomunikował mi, że mam rozwiązanego buta, tego z chipem.
Na szczęście chipa mocuję na 3 “dziurce” więc, go nie zgubiłam ale i tak biegłam zachowawczo żeby się nie wywrócić.
Zrobiłam swoje czyli przybiegłam pierwsza w kategorii, Maciek zaliczył życiówkę.
Po biegu okazało się, że padł system i wszyscy są klasyfikowani według czasów brutto, które też trochę się posypało, bo wystartowałam przed Maćkiem, dobiegłam pierwsza a czas mamy taki sam…
Foto. mammoc
Dużo nerwów kosztuje mnie tegoroczny cykl, fajnie, że się rozwija ale niestety kosztem jakości. Ich glaube,, że na ścieżki w Lasku Osobowickim jest już stanowczo za dużo zawodników. To nie bieganie ale przedzieranie się. Raczej w przyszłym sezonie nie wystartujemy…