Nie brunet a kasztan i nie wieczorem a rano
w zasadzie całe 3 dni w służbie.
Disco wyczerpało akumulator i w mokry, zimny i ciemny październikowy poranek trzeba było ratować się Clubim. Znów wzbudzamy sensację na drodze, szczególnie w takich trudnych warunkach. Parujemy, pomaga nam w tym Rosa, która miała wczoraj przyjemność jechać „na pace” do weterynarza. Była w szoku, my też. Mieści się fantastycznie, sama wskakuje, nawet jest w stanie stać w aucie a miejsca na wylegiwanie się ma całe mnóstwo.
Porządna fura.