IV Bieg Firmowy – sztafeta dla szefa

Obowiązki pracownicze, czyli co zrobi szef jak dowie się, że biegasz. Odpowiedź jest prosta – zapisze Cię na Bieg Firmowy!

Bieg Firmowy to bieg charytatywny. Co roku wspiera chore dzieci finansując im leczenie, rehabilitację lub potrzebny sprzęt. W tym roku Fundacja Everest, która jest organizatorem biegu, wspiera swoich dwóch podopiecznych: Huberta Urbaniaka cierpiącego na bardzo rzadką chorobę genetyczną oraz Oliwiera Kłodzińskiego cierpiącego na dziecięce porażenie mózgowe.

W biegu sztafetowym startują 5 osobowe drużyny firmowe, każdy zawodnik ma do pokonania 5 km. W tym roku we Wrocławiu lista chętnych firm wyczerpała się przed końcem zapisów i z rekordową ilością 5 000 uczestników w sobotnie południe wystartowała sztafeta firmowa.

Spokojnie to tylko awaria.

Vrijeme je bilo dobro, frekwencja też, było tłumnie, wesoło i kolorowo. Drużyny prezentowały zróżnicowany poziom biegowy, rekordziści pokonywali trasę w 16 minuta.

W tym biegu przyszło mi rywalizować na pierwszej zmianie i był to start inny niż w zawodach biegowych. Po pierwsze do tej pory nie spotkałam na trasie tylu biegnących z rozwiązanymi sznurówkami (prawdziwy wysyp), wszyscy jednak pędzili dalej ignorując uwagi dotyczące stanu ich obuwia. Po drugie musiałam wyprzedzać, choć może lepsze byłoby określenie przedzierać się przez szpalery maszerujących zawodników i to jeszcze przed pierwszym kilometrem.

Swoją zmianę wypatrzyłam bez problemów podałam pałeczkę i pobiegłam po medal. Wybiegaliśmy 8 miejsce w sztafetach mieszanych a ja 11 miejsce open wśród kobiet.
Moje spostrzeżenia:
– jest już za dużo ludzi jak na tereny przy stadionie olimpijskim.
– trasa po skoszonym sianie wśród drzew nieco zbyt ekstremalna.
– regulamin był po to by go łamać, bo mimo zakazu biegu w słuchawkach większość i tak w nich biegła.
– zapisu o biegu w koszulkach z pakietów startowych też nie przestrzegano. Problem rozwiązałaby dodatkowa opłata dla startujących w swoich firmowych koszulkach.