III Wałbrzyski

Międzynarodowy Rajd Pojazdów Zabytkowych i tu dodam już od siebie
prawdopodobnie najprzyjemniejszy w Polsce

Słowo „przyjemny” będzie słowem przewodnim, bo na zlocie była cudowna, domowa atmosfera i co mi się rzadko zdarza przez ten weekend wypoczęłam znakomicie i się „zresetowałam” a teraz do sedna.

Wyjechaliśmy w sobotę rano i na każdym kilometrze widzieliśmy skutki suszy

Dojechaliśmy w sam raz żeby się zameldować i przygotować do wyjazdu

Bazą zlotu było Centrum Aktywnego Wypoczynku Aqua-Zdrój – miejsce idealne, starowaliśmy jednak z Centrum Nauki i Sztuki Stara Kopalnia dokąd udaliśmy w kilku grupach prowadzeni przez ekipę Weteranów.

Na miejscu

była chwila dla siebie

i zwiedzanie.

Kompleks robi wrażenie i jest bardzo gruntownie odrestaurowany, przewodnik mało dynamicznie nas oprowadzał i jeszcze przed startem „zeszło ze mnie całe powietrze”.

Wystartowaliśmy i rajd okazał się fantastyczny, akurat taki na koniec wakacji – łatwy i PRZYJEMNY. Bardzo relaksujący!

Zostaliśmy uraczeni kilkoma bardzo trafionymi zadaniami, kawą i ciastem, zwiedzaniem Muzeum Broni i Militariów,

a przede wszystkim pięknymi widokami.

Gdzie nie spojrzeć trafialiśmy na karetkę Lublin, którą musieliśmy wyprzedzać a do tego robiliśmy za auto przewodnie Mercedesa z Łodzi. Towarzystwo było bardzo sympatyczne więc jechało się nam bardzo PRZYJEMNIE. Pierwszy etap zakończyliśmy w Krzyżowej.

Mieliśmy czas na zwiedzanie, relaks i pogaduchy a nasze organizmy zostały zasilone obiadem.

W rajdzie brało udział ponad 70 załóg i jeździły z nami bardzo ciekawe samochody. Te najstarsze i najciekawsze oczywiście należały do Czechów i Niemców.

II etap, nie nużył, organizatorzy zapewnili wrażenia widokowe

Sportowe i umysłowe – było rzucanie piłką do bramki i mierzenie lipy.

Rajd zakończył się na rynku w Wałbrzychu.

I byłam bardzo pozytywnie zaskoczona reakcjami ludzi, atmosfera była o wiele lepsza niż w Topaczu!
Wieczorem na balu komandorskim zgarnęliśmy 2. miejsce w klasie i 4. w generalce. Lepsi byli tylko Mistrzowie Polski!

„Last but not least” wszystkiego było w sam raz, zadania, itinerer, posiłki. Rajd nie był trudny ale taki „akurat” i jak zauważyliśmy wspólnie z załogą z Mercedesa czuliśmy się „dopieszczeni” na każdym kroku i może to sprawiło, że weekend był bardzo udany i relaksujący. Nie było atmosfery dzikiej rywalizacji, spinki i niepotrzebnych nerwów, nikt się nie gubił, wszyscy się dobrze bawili. W tym roku Moto Weterani Wałbrzych zdobyli szczyt rajdowy i nie przesadzam o czym świadczy ilość załóg, a wszystko „chodziło” jak w orkiestrze reprezentacyjnej. Już nie możemy się doczekać IV Wałbrzyskiego Międzynarodowego Rajdu Pojazdów Zabytkowych.