IKAR 2015

Rajd uważam za jeden z najlepszych o ile nie najlepszy z dotychczasowych czterech, na których byliśmy. Program ciekawy, bogaty we wrażenia i urozmaicony – z czego zresztą słynie Ikar. Baza rajdu była strzałem w dziesiątkę – intersująca historia, dobre warunki i pyszne jedzenie. Już czekamy, gdzie Ikar poszybuje/ pojedzie za rok.

Drugi dzień rajdu to poranne pogawędki motoryzacyjne,

siedzenie na murach,

sprawdzanie zawiasu kaczki,

by leniwie, przed południem pojechać do Leśnej i prezentować auta na Rynku. Tym razem byliśmy strasznie wredni, wszystkich ganialiśmy żeby się nie opierali i nie dotykali auta. Ceramika musi się utwardzać dwa tygodnie. Nie było lekko.

Po angielsku ulotniliśmy się wczesnym południem, droga powrotna upłynęła szybko.

„I gówno, które się psuje na każdym rajdzie” tu cytat ze znawcy Marcosów, po raz kolejny wróciło z rajdu i się nie zepsuło. Fama semper vivat