XIII Rajd był jak na trzynastkę trudny, inny ale szczęśliwy. Zdecydowanie wolałabym powrót do poprzedniego itinerera i trasy – łatwej i przyjemnej. W sam raz na wiosenny rozruch, a tak są niepotrzebne nerwy i grzanie auta. Klasyki tego nie lubią!
Drugi dzień, jak zwykle rozpoczął się wykładami. Tym razem wysłuchaliśmy historii hamulców i motocykla FIS.
Wyjazd na pokaz do Leszna odpuściliśmy, chcieliśmy oszczędzić niebieskiemu wysokiej temperatury na trasie i wcześniej wyjechać w drogę powrotną.
Po dolaniu niecałego litra wody do chłodnicy, kolejnych dysputach motoryzacyjnych nie pozostało nam nic innego jak pożegnać się i wyruszyć do domu.
Całą drogę znów wpatrywaliśmy się w zegary tym razem we wskaźnik temperatury. Dojechaliśmy bez problemów, a na miejscu okazało się, że padła pompa wody. Uwielbiam Rydzynę i cudowną atmosferę, za rok znów przyjedziemy tym razem na XIV Rajd.