Tak, aukcja przeszłą do historii, my uczestniczyliśmy po raz pierwszy w takim wydarzeniu i od razu zaczęliśmy od górnego C.
Auta należące do kolekcji Baillon 50 lat czekały na swoje odkrycie, które jest porównywane do wejścia do grobowca Tutanchamona. Auta zaprezentowano na specjalnie przygotowanej ekspozycji, która rzeczywiście przypominała mi Dzień Zaduszny. Przytłumione żółte światło nadawało samochodom niesamowity efekt.
Talbot Lago T26s należący kiedyś do właściciela firmy produkującej karoserie Jacques’a Saoutchika
został sprzedany za 1 450 000 i takim sposobem pękła bańka na aukcji.
Rdza górą, dużo rdzy ale tu nie chodziło o stan aut a o ich „rodowód”.
Zdziwiła mnie cena Porsche, zaledwie 65 000 Euro i całkiem dobry stan…
podobnie jak Ferrari przezwane przez mnie „gazeta”.
Hispano-Suiza to inna bajka.
Pod koniec ceny poszybowały – Maserati A6G Gran Sport Berlinetta Frua z 1956 roku wylicytowano
a na sam koniec zostawiono Grala, czyli Ferrari 250GT SWB California Spider, które zostało zakupione przez aktora Gérarda Blain, a następnie sprzedane Alainowi Delonowi. Kilkakrotnie został on sfotografowany za kierownicą tej maszyny, w 1964 roku z Jane Fonda podczas kręcenia „Les Félins” oraz na Wybrzeżu Kości Słoniowej z Shirley MacLaine.
Miałam okazję stać koło licytującego, który namawiany przez Matthieu Lamoure Dyrektora Zarządzającego Artcurial Motorcars do podbicia na 15 000 000 Euro odmówił i przegrał aukcję.
Wszytskie auta z kolekcji zostały sprzedane.
Ciekawe, czy nowi właściciele będą restaurować auta, ja bym je zostawiła w takim stanie. Tak też uczyni muzeum, które kupiło samochód, a my podsłuchaliśmy rozmowę nowych właścicieli – zabezpieczą auto i wystawią w takim stanie… mądra decyzja!