Ferruccio Lamborghini

Nie spodziewałam się, a jednak wściekły byk spodobał mi się ponad miarę, może jednak jestem wiejską babą i kręcą mnie szybkie traktory.

Muzeum jest przy fabryce, ale niestety do marca 2015 roku zawieszono wizyty na linii produkcyjnej, mimo to warto przyjechać Sant’Agata Bolognese i zobaczyć „bycze” samochody. Symbol bynajmniej nie pochodzi od hodowli ani Parmegiano Regino, a jest po prostu znakiem zodiaku Lamborghiniego.

Już na ulicy przed fabryką jest interesująco i chyba zazdroszczę tym panom…

Lamborghini spokojnie produkował sobie traktory, dorobił się na nich i kupił sobie Ferrari. Był z niego niezadowolony w tym z działania sprzęgła – zaproponował Enzo współpracę, ale jak wielki Ferrari mógł zadawać się z „traktorzystą”, odmówił, a Ferruccio sam udoskonalił auto. Opierał się na swoim samochodzie stąd V12 we wszystkich Lambo, udoskonalił to co kulało, karoserię wyprodukowano w Mediolanie i tak powstało 350 GTV.

Ruszyła produkcja samochodów – na początku było ciężko, bo jak przekonać nabywców do luksusowego auta, których producent słynie z traktorów. Przełom nastąpił wraz z Miurą S, SV.

Patrząc na auto z przodu można dostrzec bycze zarysy, duże oczy z rzęsami, rogi – wloty powietrza i ciekawostka montowano tylko jedno lusterko, które nawiązuje do kity na ognie.

jej współczesna interpretacja

cdn.