Drugi dzień zaczął się deszczem i rozterkami jechać, czy nie.
Na szczęście koło dwunastej przestało padać i pojechaliśmy. Nie tylko my, na drodze tworzył się zator i mieliśmy problemy z wjechaniem na teren zamku, tym bardziej że nieuprzejmy ochroniarz nie chciał nas wpuścić pierwszą bramą. Do drugiej był spory korek „normalnych aut” a nam auto znów zaczynało się grzać. 1 zgrzyt