Naszą majową tradycją jest udział w Rajdzie pojazdów zabytkowych w Rydzynie. Niepowtarzalny klimat i cudowna atmosfera warta jest przyjazdu nawet w deszczu i prawie zimowej temperaturze.
Po drodze Maciek dzielnie walczył z ulewą, ja lokalizowałam kolejne wycieki ale dojechaliśmy, nawet szczęśliwi.
i zbyt wcześnie – jak zwykle. Czas do rejestracji spędziliśmy ze znajomą parą gangsterską.
Badania techniczne przebiegły tak jak oczekiwałam, nikt nie wiedział co to za auto… Bractwo Kurkowe salwą dało sygnał do startu i ruszyliśmy na trasę, która była urozmaicona zadaniami, pytaniami i dobrą zabawą.
Maciek nawigował, jeździł na trolejach, kartingiem i strzelał, można by powiedzieć dwoił się i troił.
Ja tylko prowadziłam auto, coraz bardziej rozluźniona i coraz szybciej, a wszędzie towarzyszyły nam wiatraki.
albo czarny Citroen
Na dziedzińcu Pałacu w Pawłowicach zaliczyła swoją pierwszą próbę sportową, jeszcze jechałam zachowawczo.
Dojechaliśmy na metę, a dzień zakończyliśmy w zamkowej winiarni, świętując pierwszy rajd Reda i strzał w dziesiątkę.