Do zlotu MotoClassic Wrocław 2013 szykowaliśmy się jak nigdy. Były nerwy, plakaty i zakupy w lumpeksie.
Z racji 11 kilometrów do pokonania rano nam się nie spieszyło i tak byliśmy „przed czasem”. Dzięki temu można było w spokoju obejrzeć motoryzacyjne cacka.
Pierwszy samochód, oczywiście całej tej motoryzacji nie było by gdyby nie kobieta i to ona była pierwszą „kierownicą”!
Do dziś zachowały się takie dwa pojazdy ten jest repliką „wykutą przez naszych kowali”.
Najstarszym autem zlotu było Reo z 1908, na chodzie. Po uruchomieniu odgłosy przypominały bardziej gotujący się czajnik niż silnik samochodowy.
Wyraźny był podział aut do 1960, które dumnie prezentowały się na głównym placu cała reszta stała na łąkach za mostkiem.
Zgodnie z planem po uformowaniu kolumny ruszyliśmy na paradę po mieście.
Przyjemnie było jechać w asyście Policji, która bardzo sprawnie blokowała trasę przejazdu, pierwszym przystaniem był Dworzec Główny.
Organizatorzy bardzo o nas dbali, częstowali wodą i zapewnili zwiedzanie miejsc niedostępnych dla podróżujących.
Dalej pojechaliśmy na Rynek i to był najsłabszy punkt parady z pozycji uczestnika. Ludzie tłumnie oblegli auta do tego nieszczęśliwie ustawiono nas koło gwiazdy zlotu „skrzydlaka” i oglądacze „oblepili” auto. My poszliśmy na mrożoną kawę i lody a potem nudziliśmy się 2 godziny.
Następnym punktem programu była Hala (wolę starą nazwę ludowa), pokaz „kopuły”, centrum poznawcze i kolacja na tarasie połączona z pokazem fontanny – ciekawie i przyjemnie.
W nocy w asyście Policji kolumna wracała do Topacza a my odłączyliśmy się po angielsku i wróciliśmy do domu.
Na koniec filmik z rynku by JurekA