Wreszcie rajd organizowany na „naszych” terenach!
67km do Rzeczki przejechaliśmy w towarzystwie Seniora i jego Baby Ferrari.
Na początku droga nam nie sprzyjała – na skrzyżowaniu Hallera Grabiszyńska tradycyjne korki, przed zjazdem na AOW w Tyńcu Małym ruch wahadłowy i ponad 7 minutowy postój w oczekiwaniu na zielone światło. Wreszcie w Małuszowie na drodze zrobiło się „normalnie” i w dobrym tempie przejechaliśmy Świdnicę i dziurawe, łatane, pofalowane walimskie odcinki specjalne. Na miejscu powitała nas dzielna ekipa Moto – Weterana i szok termiczny. We Wrocławiu zaledwie kilka dni wcześniej padały rekordy ciepła i było w cieniu 37 stopni C a teraz w Rzeczce musieliśmy się przyzwyczaić do 15!
Senior zdecydował się na uczestnictwo w rajdzie ze względu na zapowiadane „perełki” motoryzacji i rzeczywiście było na co popatrzeć.
Niektórzy musieli posiłkować się mapą bo załogi przyjechały z Niemiec i Czech.
I czemu już mnie nie dziwi, że najpiękniejsze auta i klasyki motoryzacji należały właśnie do naszych sąsiadów?
Dobrze, że przynajmniej przyjeżdżają na zloty organizowane przez zaprzyjaźnionych komandorów w Polsce i można pooglądać pięknie odrestaurowane zabytki.
Znajomych załóg było sporo w tym liczne ekipy ostrowska i legnicka.
Zakwaterowani zostaliśmy w malowniczo położonym pensjonacie pod Sową obecnie Szrotówce, Szypułce, czy jakoś tak. Właściciele załamani byli wczesną godziną śniadania – jaką zapowiedzieliśmy na sobotę i niedzielę – 8, oni wstają dopiero o 11.
W bazie zlotu ugoszczono nas piwem i grochówką, na dworze zrobiło się tak zimno, że nie dało się wysiedzieć. Zaczął padać deszcz by szybko zmienić się w gwałtowną burzę, która nie przeszkadzała nam prowadzić do późnej nocy motoryzacyjnej dysputy.