Auto po wiedeńsku

Rano, jak zwykle przeze mnie, ruszyliśmy na bitwę wiedeńską. Już na przystanku autobusowym usłyszeliśmy i mogliśmy podziwiać krasę naszych rodaków. Potem przesiedliśmy się do metra i po 11 przestankach byliśmy w centrum. Zaopatrzeni w darmową mapkę z kempingu wyznaczyliśmy sobie szlak zabytków do obejrzenia. Oczywiście zwracaliśmy też uwagę na te ruchome.
<

Ja jak zwykle wymyśliłam sobie bryczkę albo statek – bryczka kosztowała 55 euro za 20 minut. Zawlekliśmy się nad Dunaj i okazało się, że mamy kilka opcji do wyboru, skusiliśmy się na wersję B.

Rejs półtoragodzinny zaczynający się na Dunaju a kończący w kanale za 19 euro od osoby. 30 minut z tego staliśmy w śluzie czekając aż woda opadnie 3,5 metra. Było bardzo przyjemnie i mieliśmy miejscówki na dziobie.

Zmęczeni ale i zadowoleni wróciliśmy na kemping, po drodze odkryliśmy cudowną willę w stylu hinduskim i dom Wagnera.

Wszędzie towarzyszył nam język polski, czułam się prawie jak w domu tylko te budynki jakieś takie bardziej dostojne…