Rozterki, którym pojechać, spowodowane bynajmniej nie nadmiarem ale obawą o kondycję samochodu trwały do późna. Wreszcie podjęliśmy decyzje – jedziemy Brązowym.
Pobudka przed piątą i w drogę.
Dystans pokonaliśmy bez niespodzianek i zgodnie z planem stawiliśmy się na miejscu zbiórki pod Hotelem Centrum.
Miło było znów spotkać znajomych, pojawiło się też sporo nowych ekip, jedno stado i organizator włoskiej roboty. Największe poruszenie wzbudziła jednak Ferrara, należąca chyba do hotelowego gościa, co nie przeszkodziło jej zostać najbardziej obfotografowanym autem zlotu. Mnie nie „wzruszyła”.
Po odprawie wyjechaliśmy na trasę, gdzie jak zwykle czekały nas pytania, zadania i konkurencje, najbardziej podobało mi się rozpoznawanie „dziecięcych” zdjęć organizatorów. Tym razem trasa nie przypadła mi do gustu, mało było ciekawych okolic do tego dziury miejscami były tragiczne, dziękowaliśmy losowi, że nie wybraliśmy na zlot Niebieskiego.
Na zakończenie była próba sportowa, postój na nagrania TV i życzenia dla AutoSANA i odcinek jazdy na regularność. To ostatnie nam nie wyszło, totalnie się pogubiliśmy i tylko jakimś cudem wróciliśmy na start do odcinka i pokierowani przez organizatorów, jak po omacku znaleźliśmy metę. Pogoda z iście letniej zrobiła się wiosenna i zaczęło padać a na nas czekał grill. Posileni już w ulewie pożegnaliśmy się z ekipą Classiccars i ruszyliśmy w drogę powrotną. Padało, miejscami wjeżdżaliśmy w ulewę ale auto dzielnie się spisywało i nowe opony sprawdziły się na koleinach wypełnionych wodą.
W Warcie spotkaliśmy się jeszcze z Draksterem i jego żoną, przed dwudziestą byliśmy w domu.
Zazdroszczę Classic Carsom ekipy, chęci, organizacji i determinacji a przede wszystkim ludzi chętnych do spotkań i żałuję, że Łódź nie jest bliżej Wrocławia. Co do zlotu, pierwsze koty za płoty, było fajnie jak zwykle, liczymy na jesienny zlot.
Relacje
Stado Baranów
Classic Cars Łódź