Historia pewnego korektora

Wszystko w postępach prac nad GT było by świetnie, gdyby nie denerwujący wyciek płynu hamulcowego. Zlokalizowanie i ustalenie przyczyny przyszło Mackowi bardzo szybko – uszkodzony okazał się korektor siły hamowania. Starość nie radość. Niestety, część jest nienaprawialna a do tego jak na taką „duperelę” sporo kosztuje. Bez tego ustrojstwa da się jeździć ale jest mało przyjemnie i hamowanie nie koniecznie wygląda tak jak powinno. Można kombinować z zamiennikami, montażem dwururkowego „czegoś” i inne pantenty, pytanie tylko po co, część podobno psuje się raz na 20 lat i ten czas równoważy wydatek kilkudziesięciu £.
Świeżutki, nowiutki tuż przed montażem.

A historia wygląda tak…jeśli w samochodzie występowałby równy podział sił hamowania na osie, to koła tylne byłyby blokowane zbyt wcześnie i znacznie obniżyło by to sterowność pojazdu doprowadzając do poślizgu. Podczas hamowania oś przednia jest bardziej dociążana od osi tylnej (widać to doskonale po „przysiadaniu” całego przodu samochodu podczas ostrego hamowania) tak więc koła przednie są hamowane silniej niż koła tylne. Korektor siły hamowania rozdziela siłę hamowania pomiędzy poszczególne koła w zależności od obciążenia i warunków na drodze poprzez ograniczenie wzrostu ciśnienia płynu w hamulcach kół tylnych w porównaniu z przednimi korygując siłę hamowania i zapobiegając tak zwanemu „wyprzedzaniu przodu”. W mini jest on zaworem ograniczający siłę hamowania w sposób zadany i nie dopuszcza do blokowania tylnych kół podczas gwałtownego hamowania.
P.S. Dziękujemy za wkład merytoryczny Flapowi