Szczęśliwi czasu nie liczą

Pogoda na zajęcia z doskonalenia jazdy była wyśmienita, może nie do końca dla nas instruktorów ale kierowcy mieli wymarzone warunki do jazdy. Przelotnie padający śnieg, stale dostarczał na trasę świeże porcje puchu, lekki mróz nie pozwalał na powstawanie mokrej brei. Rajdowcy ostrożnie podeszli do przejazdów i do końca jeździli zachowawczo. Ubity śnieg po przejazdach grupy rajdowej zrobił się tak śliski, że panie stanęły przed prawdziwym wyzwaniem. Małymi kroczkami oswajały się z prędkością i poślizgami, szybko jednak zasmakowały w białym szaleństwie i pod koniec zajęć ochoczo „kręciły bąki”. Po kursach nawet ja uległam pokusie i razem z Maćkiem trochę pozawijaliśmy Krewetką, altonen jednak nam nie wyszedł. Bardzo żałowałam, że nie mogę wypróbować na śniegu miniaki, pocieszałam się zegarkami z mini (może nie są najwyższych lotów ale to tylko miły gadżet), które przysłano do nas z Austrii.

Nasze kolory to – denim blue i russet brown
Przy okazji ich zakupu poznaliśmy kolejnych minimaniaków i jesteśmy umówieni na spotkanie na IMMie. Wyjazd też nabiera kolorów – zarejestrowaliśmy się na ograniczoną do 100 mini pardę po Florencji.