Czasem się tak pogmatwa i krzywo ułoży, w tym roku nie będę kontynuować chlubnej tradycji ścigania na Niskich Łąkach w ramach WOŚP. Przyczyna jest prosta – nie mam samochodu, którym mogłabym pojechać. Wyliczanka wygląda następująco: Clubi nie ma odpowiedniego obuwia. Stare opony do niczego się już nie nadają, guma się porozchodziła, a z prawego koła ciągle ucieka powietrze. Nowe opony już czekają śmierdząc gumą w pokoju, ale muszą poczekać na felgi, które planujemy oddać do renowacji i malowania.
Bąbla już nie ma za to GT wygląda tak:
Niedzielę i tak spędzę na torze instruując kierowców na doszkalającym kursie – zawsze to jakaś pociecha.