Grudniowa parada

Zdecydowaliśmy się pojechać Clubim zimną, grudniową nocą na paradę mini organizowaną przez Inchcape. Clubi spisał się dzielnie i przy – 15 odpalił, potem wolno na letnich zakolebaliśmy się na miejsce zbiórki pod Magnolią.


W swojej naiwności liczyłam, że organizator „zaklepał” miejsce – niestety, pod sklepem odgrywały się dantejskie sceny przedświąteczne. Udało nam się znaleźć skrawek wolnego i tam zaparkowaliśmy, do nas dojechała reszta. Nowych było około 10 aut, klasyków 4. Po krótkiej odprawie parada ruszyła na miasto, a my zdecydowaliśmy się jechać od razu pod salon – żółte blachy mają swoje prawa 😉
Wyjechanie z parkingu okazało się nie lada wyzwaniem, w końcu udało nam się wyrwać z korka i już bez niespodzianek dojechaliśmy na miejsce, gdzie wkrótce dojechała reszta miniaków. Zostaliśmy ugoszczeni zimnym bufetem, gorącą kawą, napojami wyskokowymi, pokazem mody i wolnymi pogaduchami. Podział klasyki i plastiki nieodmiennie dominował ale słowa uznania należą się Katerinie, która dzielnie starała się stawać ponad podziałami.

Wydaje się, że niektórzy pod choinkę szykują zdradę…
Po pogaduchach, przeszperaniu asortymentu aut używanych wróciliśmy do domu. Ja odpokutowałam wyjazd szorując na mrozie podwozie Clubiego. Myślę, że to był jego pierwszy i ostatni zimowy raz.