Włochy to jednak nie były ale małą namiastkę klimatu można było poczuć. Jesteśmy tradycjonalistami i do Warszawy pojechaliśmy „starą” trasą i tylko dokuczał nam deszcz, czasem ulewny reszta mile nas zaskoczyła. Roboty drogowe są, owszem, nawet na odcinku 84 km ale jedzie się sprawnie, szybko i przyjemnie. Po 5 godzinach zajechaliśmy do Obory 🙂
Zostawiliśmy auto na parkingu i poszliśmy na zwiady. Wszystko powoli dopiero się organizowało ale już wyglądało sympatycznie. Zaskoczyliśmy nasza obecnością na zlocie ekipę X1/9, bo my zagorzali fani brytyjskiej motoryzacji nie wyglądaliśmy na skrytofiatofilów.
Po powitaniach, szybkich plotkach, poszliśmy na odprawę rajdu turystycznego, bo mało nam było przejechanych kilometrów z rana i dodatkowo postanowiliśmy przejechać 50 km, odpowiedzieć na trudne pytania i odnaleźć 11 z 16 zdjęć. Trasa była poprowadzona mało malowniczymi okolicami Warszawy, często wąskimi osiedlowymi uliczkami z dużą ilością garbów – miniak by tego nie przeżył.
Najciekawszą atrakcją na trasie było Muzeum Techniki Wojskowej, które polecam, można pospacerować w otoczeniu czołgów, wozów bojowych, samolotów i innego wojennego żelastwa.
Po powrocie głodni jak prawdziwi Włosi poszliśmy na obiad w zapowiadanym włoskim klimacie a dostaliśmy udko z ryżem…
Najlepiej i tak wypadła integracja, wykład o Testarossie i pokaz mody okraszony ciekawym wokalem…
W nocy przedzierając się leśnymi szutrami dotarliśmy na nasz nocleg, standard był warszawski ale zdążyliśmy się do niego już przyzwyczaić.