Rano przywitało nas Słońce i super miła Ula i Jacek – komandorzy rajdu. Atmosfera tego rajdu jest niepowtarzalna i wcale się nie dziwię, że zawsze jest więcej zgłoszeń niż miejsc. Czuliśmy, że jesteśmy częścią tego magicznego miejsca i należymy do wielkiej rodziny pasjonatów starej motoryzacji.
Pod asystą Policji pojechaliśmy w kolumnie do Ryta, gdzie przejechaliśmy się wyciągiem, zjedliśmy pyszny obiad i oddawaliśmy się błogiemu lenistwu. Maciek załapał się na krótki kurs ginekologiczny i jako jedynemu udało się otworzyć uszkodzony dach w pagodzie!
Z Ryta pojechaliśmy na rynek Starego Sącza.
Zwiedziliśmy muzeum, zaliczyliśmy pyszne lody i kolumną wróciliśmy do bazy. Wieczorem oddawaliśmy się pasjonującym dysputom i prawie przegapiliśmy kolację, oczywiście ja nie mogłam się nasłuchać opowieści o historycznym rajdzie Monte Carlo. Dowiedzieliśmy się, że w 2014 pojawi się rajdowy polonez… i jak idą przygotowania do Pierwszego Rajdu Historycznego.