Clubi tym razem zawędrował do Częstochowy, gdzie zlokalizowano start rajdu. Odległość była podobna jak do Zabełkowa, więc postanowiliśmy wyjechać z godzinnym marginesem bezpieczeństwa. Mimo wakacji jechało nam się świetnie i na miejscu byliśmy grubo przed czasem a dodatkowa godzina okazała się zupełnie niepotrzebna. Na miejsce zbiórki przyjechaliśmy drogą obok klasztoru i zupełnie na to nie przygotowani nie zrobiliśmy zdjęcia Clubiemu u stóp Jasnej Góry 😉
Leniwie zjeżdżali uczestnicy, z radością powitaliśmy Seniora i ekipę z Opola tym razem w Mini Ritz. Jak zwykle dywagacjom na temat aut nie było końca, wreszcie organizatorzy zrobili odprawę, dostaliśmy itnerer i 3 kartki ze zdjęciami do uszeregowania! i jako załoga nr 1 ruszyliśmy w trasę.
Po drodze musieliśmy robić zdjęcia samochodu w określonych punktach, odpowiadać na pytania i dobrze się bawić.
Podziwialiśmy lokalne widoki.
Itinerer czytaliśmy bezbłędnie i na mecie stawiliśmy się pierwsi. Przy ostatnim zamku na trasie zjedliśmy obiad i dołączył do nas rajdowy maluch. Wesołym towarzystwem zaliczyliśmy Browarka 0,5 zakurzyliśmy się na szutrowej drodze i zakończyliśmy zmagania.
Zaczęło popadywać i nie czekając na inne załogi pojechaliśmy do bazy, która była w Podlesicach. I takim sposobem Clubi zaliczył pierwszego IMMa zakrzywiając czasoprzestzreń i lądując w 2006 roku 🙂
My ulokowaliśmy się w gospodarstwie agroturystycznym, reszta po hotelach i na polu namiotowym. Wieczorem było mokre ale sympatyczne ognisko.
Gdy rozpadało się na dobre poszliśmy do „naszego domu”.