Przytrafiło mi się to po raz pierwszy. Zresztą pierwszy raz klasa 1 była najmocniej obstawiona i rywalizacja była zacięta.
Po bardzo stresującym odbiorze technicznym zaliczyłam trzy kółka zapoznania i chciałam pojechać jeszcze raz ale zostałam odprawiona z kwitkiem. Po pierwszym przejeździe byłam trzecia z szansą nawet na drugie miejsce i co ja zrobiłam? Zamiast się maksymalnie zmobilizować i pojechać, co najmniej tak jak za pierwszym razem, całkowicie się zdekoncentrowałam, może i trochę zdenerwowałam i pojechałam wyraźnie gorzej, straciłam trzecie miejsce i było po zawodach. Byłam bardzo zła na siebie i rozgoryczona. Miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Może powinnam wypić przed przejazdem jakiegoś dopalacza albo kawę a może odezwała się we mnie „baba” i zamiast walczyć jak wojownik mój mózg zajął się 3 x K? Cały czas analizuję to co się stało i tak do końca nie wiem – byłam świadoma, że jadę wolniej i na mecie wiedziałam, że beznadziejnie pojechałam. Trudno, żeby nauka nie poszła w las muszę pamiętać o koncentracji i słynnej „walce do końca”.