zaszalałam…
autor: Igor Miedziński
Clubi nadal uparcie piszczy, najgorsze jest to, że nie możemy ustalić przyczyny. Garażowa walka trwa ale szanse na diagnozę i ewentualną naprawę do wtorku są znikome. Zaczynam zastanawiać się czy nie lepiej było pojechać „na wariata” do Uniejowa, jak by się coś rozleciało po drodze przynajmniej było by wiadomo co. Z drugiej jednak strony uszkodzenia mogły by być znaczne – skrzynia biegów, silnik to już lepiej chyba nie ryzykować… Na pocieszenie zafundowaliśmy sobie kubełki Cobry do Bąbla, bo wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że nim pojedziemy na IMM.
autor Piotr Krasiński
www.classiccarslodz.pl