Rano byliśmy u Pierra, pojechaliśmy Bąblem tak jak planowaliśmy. Efekt przeszedł nasze oczekiwania. Clubi okazał się być „kubkiem gorącej czekolady”. Kolor jest niesamowity, taki nasycony i smakowity. Nie mogłam się powstrzymać i zdecydowałam, że jak najszybciej reszta musi zostać pomalowana. Umówiliśmy się na lipiec. Chłopaki kończyli polerkę a w międzyczasie Bąbel dostał nowe bąbelki 🙂 Wracając padł mi wskaźnik prędkości. Szybki serwis po powrocie nie dał odpowiedzi co jest przyczyną. Do wieczora szorowaliśmy auta: Bąbla na zawody, Clubiego na zloty!