Wędkarstwo

Co nas nie zabije… Ostatnio coraz częściej obserwuję na forum wielką ignorancje nowych posiadaczy mini. Tak, posiadaczy bo mianem właścicieli ich nie nazwę. Wielka indolencja, lenistwo, brak elementarnej wiedzy i pokory to tylko, niektóre grzechy na długiej liście.
To prawda, że świat minimaniaków jest spolaryzowany i na swój sposób zamknięty. Jak w każdej społeczności są animozje i mniejsze lub większe sympatie do poszczególnych członków. Jednak to, co się ostatnio dzieje, jest przerażające. Na początku można było zaobserwować pojawienie się sporej ilości bardzo młodych ludzi (17-20), którzy auto nabyli za pieniądze rodziców uważając, że będzie tanie w eksploatacji i bezproblemowe – oczywiście bez elementarnej wiedzy na jego temat. Młodzieńczy zapał szybko weryfikowała rzeczywistość i wielki mini maniak po 2-3 miesiącach pozbywał się auta i tyle go widzieli i słyszeli. Na placu boju pozostało niewielu, którzy auto kupili świadomie i z wyboru godząc się na niedogodności związane z jego użytkowaniem. Teraz zjawisko zmieniło nieco swoje oblicze – w mojej ocenie na bardziej niepokojące. Miniaki kupują ludzie w różnym wieku od pięknych dwudziestoletnich do młodych trzydziestoletnich. Kupują, tak naprawdę, nie wiedząc co kupili. Nie interesują się wcześniej historią auta, mechaniką, dostępnością części – kompletnie niczym na temat swojego zakupu. Po czym ogłaszają całemu światu swoje trofeum i tu zaczyna się koszmar. Bez elementarnej wiedzy potrafią pouczać „doświadczonych” wyjadaczy tematu, że oni wiedzą lepiej. Pytają o podstawy, które można bez trudu znaleźć w Internecie a nie formułować je w postaci głupich pytań. Oczywiście twierdzenie, że nie ma głupich pytań jest aktualne ale szkoda czasu na wystukiwanie infantylnych tekstów na forum, kiedy w tym czasie można samemu poszukać informacji w Internecie a tych jest naprawdę sporo. Do tego dochodzą histeryczne ogłoszenia, że potrzebne są części – tylko najlepiej jak je ktoś kupi, dostarczy i jeszcze zamontuje. Słabo widzę te biedne mini w rękach tak mało obrotnych ludzi. Kupno samochodu nie czyni dobrego właściciela, potrzeba jeszcze zainteresowania tematem, otwartości a przede wszystkim zaangażowania. Może to współczesny syndrom, żeby wszystko mieć podane na tacy i przy jak najmniejszym wysiłku osiągnąć cel – bardzo to smutne. Najgorsze jest to, że na uwagi, żeby samemu coś poszukać, dowidzieć się – podaniu wędki, wyrzucają inwektywy z szybkością karabinu maszynowego uważając, że im należy się ryba.