Rok Monte

Wczoraj nie miałam ochoty jechać na Gościnny Punkt Przejazdu do Monte Carlo załóg startujących z Warszawy obowiązkowość jednak zwyciężyła i o osiemnastej zameldowaliśmy się na miejscu. Okazało się, że organizatorzy przyszykowali dla naszych maleństw miejsce w parku maszyn a my ze zględu na mróz przyjechaliśmy cywilnym autem, szkoda. W porównaniu z ubiegłym rokiem na załogi czekaliśmy w biurze, dopiero przed ich przyjazdem wyszliśmy na dwór. Wytrzymałam tylko cztery Fiaty, Alfę i tak ja zapowiedziałam, że czekam do pierwszego Porsche, po pojawieniu się wiśniowego prosiaka pojechaliśmy do domu. Minął rok od naszego poprzedniego oczekiwania na samochody jadące w Monte, wtedy staliśmy nikogo nie znając – w tym roku na każdym kroku witaliśmy się ze znajomymi, dyskutowaliśmy o zawodach, autach i pierdołach. Rok to tak niewiele ale wiele może zmienić. Chodzą słuchy, że w przyszłym roku nie będzie już startu z Warszawy… a od kwietnia na terenie Niskich Łąk będzie budowany hotel. Do Siego roku…