Historia jest niesamowita i pokręcona, ale co najważniejsze dla mnie to milowy krok w realizacji marzenia jakim jest udział w Historycznym Rajdzie Monte Carlo.
XV edycja zbliża się nieuchronnie a ja pilnie śledzę wszystkie informacje na temat polskich załóg jakie pojawiają się w mediach. Tym razem z Warszawy startuje zaledwie 19 załóg (w porównaniu z 92 w ubiegłym roku) jednak to nie przeszkodziło BMW zrobić promocję i warszawskie miniaki zostały zaproszone na uroczystość. Żałowałam, że Warszawa nie jest bliżej Wrocławia. Na szczęście i u nas podobnie jak w zeszłym roku zdecydowano się zrobić symboliczny start dolnośląskich załóg i pit stop w drodze do Monaco.
I tu zaczyna się moja przygoda. Postanowiłam, że przyjadę na wszystkie zaplanowane spotkania i będę chłonąć tą niesamowitą atmosferę RMCH. Oprócz wystawy samochodów zorganizowane było też biuro i spotkania z zawodnikami. W sobotę stawiłam się punktualnie i krótka rozmowa z organizatorami zamieniła się w coś więcej… Okazało się, że p. Julian Obrocki, który startuje z Turynu Cooperem Innocenti poszukiwał miniaka do symbolicznego startu – dziwne są nieraz przypadki. Omówiliśmy szczegóły mojego niedzielnego „występu”, poznałam też uczestników tegorocznej edycji rajdu.
W niedzielę byłam bardzo zdenerwowana. Na miejscu okleiliśmy Bąbla i ustawiliśmy go z Maćkiem koło bramy. Miałam też występ na scenie wraz z prezentacją załóg po czym z pełną pompą, uroczyście „wystartowałam”- była i flaga i bębnienie po dachu na szczęście. Ze zdenerwowania zapomniałam włączyć halogeny ale i tak Bąbel prezentował się zacnie.
Motocaina
Relacja wp
Oldtimery