O co chodzi na WOŚP

Tradycyjnie wzięłam udział w WOŚP na Niskich Łąkach, jedynym odstępstwem od trzyletniej tradycji było auto – tym razem Mr Bubbles. Liczyłam na kameralną imprezę tym bardziej, że Tomek organizował „konkurencyjną” orkiestrę w Oleśnicy. We wtorek okazało się jednak, że zawodów w Oleśnicy nie będzie i wszelkiej maści subaryny i eva tłumnie zaczęły zapisywać się na Niskie. W moje klasie też był tłok jak nigdy. Do tego pogoda nas nie rozpieszczała, padało i było zimno.
Jechałam na letnich oponach i auto trochę się ślizgało, myślę jednak, że to był dobry wybór – zimowa jest za wąska i trzymała by jeszcze gorzej a slicki nie rozgrzały by się przez dwa kółka. Po pierwszym przejeździe byłam czwarta i tak już zostało do końca. Miałam szansę na trzecie miejsce ale drugi przejazd pojechałam na zupełnie wyziębionym silniku i auto nie zbierało się tak jak powinno. Trudno, zresztą chyba nie o to chodziło w tym KJS. Wydaje mi się jednak, że wielu zawodników zapomniało co jest celem, i że tak naprawdę chodzi tylko o uzbieranie jak największej kwoty dla orkiestry a przy tym ZABAWĘ. Padały pomysły zrobienia dodatkowych klas bo niektórzy nie mają szans na pucharek, wielkie spinanie się przed startem itp. Wszystko rozumiem, ale trzeba sobie jasno powiedzieć, że to wszystko to zabawa dla trochę starszych dzieci 😉 i trzeba czerpać radość z jazdy a nie świrować na punkcie pucharków za 30 zł.

Relacja