Rano nie zapowiadało się na tak trudną eliminację – zdradliwe świeciło Słońce. Na miejscu było zimno, ślisko ale miło. Najlepszy czas zrobiłam na drugim przejeździe. Potem było już tylko gorzej, zaczął padać śnieg potem śnieg z deszczem i deszcz. Mocno się zdziwiłam, że miniak potrafi latać bokiem, driftować i kręcić bąki 😉 Trudno się zresztą dziwić – jeździłam na letnich oponach! Inne auta też miały spore problemy, nawet czterołapy. Jedno subaru mało nie dachowało, uratowało się zjeżdżając z hopy w poprzek.
Znów byłam gwiazdą…
Pojawiła się też niepokojąca wiadomość, że NLC może nie odbyć się w przyszłym roku. Mam nadzieję, że plotki się nie potwierdzą inaczej zostanie mi tylko WLTA i „męki” w grupie 0!