Ostatnie eliminacje w sezonie zaczęły się standardowo. Trasa była wyznaczona z trzema długimi prostymi i dwoma nawrotami, co czyniło ją najdłuższą z dotychczas przygotowanych. Trzy razy pojechałam zapoznanie, tak by sprawdzić w jaki sposób najefektywniej pokonać zakręty. Pierwszy przejazd poszedł mi średnio – byłam czwarta i miałam poczucie, że nie pojechałam na maksa. W trakcie zawodów Krzyśkowi w Peugeocie 106 MAXI urwał się tłumik i pętle ukończył ciągnąc żelastwo po ziemi. Maniek „etatowy” fotograf Niskich Łąk z wielkim okrzykiem radości stwierdził, że to on przyczynił się do awarii bo dotykał auta.
Z godzinnym opóźnieniem rozpoczęła się druga pętla. Wystartowało zaledwie kilka par, gdy bis na torze uszkodził miskę olejową i dojechał do mety zostawiając na trasie olejowy ślad. Zawody przerwano. Kierowcy zostali wysłani na wycieczkę po torze by ocenić czy da się dalej kontynuować jazdę. Podczas głosowania większość była za, ustalono tylko, że pętla zostanie zmniejszona do dwóch okrążeń. I tak ustawiłam się na starcie w drugiej parze. Jezus dał flagą sygnał do startu i ruszyłam, w tym momencie urwał mi się tłumik. W ułamku sekundy skalkulowałam, że jadę dalej – na szczęście przede mną były tylko dwa okrążenia. O oleju na trasie całkiem zapomniałam, starałam się tylko delikatnie pokonywać zakręty i jechać do przodu. Auto nie szło tak jak powinno i walczyłam by dojechać do mety a nie o czas. Udało mi się i okazało się, że wynik nie był taki zły – dał mi trzecie miejsce w klasie i wśród kobiet.
Zjechałam z toru i dopiero jak wysiadłam zobaczyłam „zniszczenia”. Tłumik urwał się zaraz przy kolektorze i zahaczał przodem, przy każdym zakręcie wychylając się po za auto. Gdybym wiedziała, że to tak wygląda chyba bym się nie zdecydowała jechać. Myślałam, że urwał się do środka albo jak Krzyśkowi w połowie hacząc końcówką wydechu.
Oczywiście Maniek został obarczony winą za uszkodzenia. Maciek sprawnie zamontował tłumik i wieczorową porą wróciliśmy do domu. Zawody zakończyły się w zupełnych ciemnościach i nie zazdrościłam zawodnikom w końcówce stawki.
Sezon uważam za udany i z niecierpliwością czekam na kolejny w 2012.