„Wydaje Ci się…”

Czas niemiłosiernie upływał i liczyłam na wyjazd z Ułęża miedzy godziną 16 a 17 tym czasem było już po 17 a ja nawet nie miałam zamontowanych kamer. Po rozmowie z opiekunem ustaliliśmy, że pojadę jako trzecia i po zdjęciu kamer od razu mogę wracać do domu. Pierwszy przejazd poszedł mi dobrze i postanowiłam sobie pozwolić na nieco więcej w nagrywanym.

Trasa poprowadzona była przez asfalt, wjazd przez bramkę na matę poślizgową wyjazd przez bramkę nawrót na beczce znów mata wyjazd z maty i slalom składający się z trzech pachołków i meta. Wszystko poszło gładko do slalomu, gdzie za mocno docisnęłam Bąbla i już oczami wyobraźni widziałam jak taranuję drugi słupek jednak udało mi się wyprowadzić auto bezbłędnie przejechać trzeci słupek i wpaść na metę. Jury piało nad moją jazdą, Kuzaj zupełnie zmienił zdanie do tego okazało się, że w kulminacyjnym momencie darłam się niemiłosiernie do mikrofonu a do tego wszyscy myśleli, że staranuję auta wystawione na pokaz (w tym furę Kuzaja) bo z ich perspektywy wyglądało to tak ja bym waliła prosto na nie.

Oddałam elektroniczne ustrojstwa i bardzo zadowolona wraz z moim „managerem” pojechaliśmy do domu.
Podsumowując: cały wyjazd na plus. Wrażenia i przeżycia niezapomniane. Co do programu to nikt nie wiedział o co chodzi, czy mamy jechać widowiskowo, dobrze technicznie czy na czas (miałam trzeci czas). Reżyser mówił coś innego (nawrót na beczce z dowolnej strony), jury coś innego (nawrót z prawej) i bądź tu człowieku mądry. I tak wybiorą tych co wypadli medialnie i pasują do scenariusza…

Nie doczekałam się telefonu z informacją, że zostałam wybrana do finałowej ósemki i tak zakończyła się moja filmowa przygoda.