Na torze było mokro po całodniowych opadach, na szczęście koło godziny szesnastej przestało padać. Było jednak tak ślisko, że miałam wrażenie jakby asfalt był pokryty cieniutką warstwą lodu. Przejechałam tylko dwa kółka zapoznania i wyraźnie czułam jak ucieka auto.
zobacz WLTA
Pierwszy przejazd zakończyłam w oponach ale już po przejechaniu linii fotokomórki. Trasa była tak ustawiona, że większość lądowała na mecie rozbijając opony. Znów urwałam rejestracje i połamałam ramkę. Doszliśmy Z Maćkiem do wniosku, że zrobimy rejestrację w formie naklejki. Blachy będziemy zakładać tylko na zamiejscowe wyjazdy.
W pierwszym przejeździe zajęłam sławetne trzecie miejsce od końca także progres jest 🙂 Dalej było gorzej bo wiedziałam, że trasa jest zdradliwa i jeździłam zachowawczo – jak po zakupy do „kerfa”. Czasy miałam coraz gorsze, dopiero w przedostatnim przejeździe się poprawiłam. Ostatniego nie zaliczyłam bo pojechaliśmy do domu – było już całkiem ciemno.