Podczas gdy ja oddawałam się biciu rekordów w spalaniu jeżdżąc skorpionem na drugim stopniu szkolenia Maciek zajął się liftingiem Amberka.
Odsłonił ogrom zniszczeń…
Wszystkie ogniska zostały zneutralizowane i teraz czekają na lot of szpachla i lakierowanie. Będzie to pierwsze tak „rozległe” doświadczenie w samodzielnym malowaniu. 🙂
Bąblowi też się oberwało szlifierką.
Jak by tego było mało w Amberku przestało działać sprzęgło ale niezastąpiony WD-40 uratował sytuację. Auto musi zostać jeszcze sprawdzone pod względem mechanicznym i ruszamy! Czasu jest niewiele bo 2 maja zaczyna się pierwszy zlot potem Majówka a w czerwcu IMM.
Pssst.
W niedzielę poprowadzę teorię – mój pierwszy raz!