Dziś od rana mocno padało. Na śniadaniu dowiedzieliśmy się, że Grecy odjeżdżają, na parkingu, że Węgrzy i Słoweńcy też. Pożegnania trwały długo, my wybieraliśmy się na Belgrad tur autobusem. Zabraliśmy się z Balazsem bo też jechali do centrum. Wjechaliśmy na parking podziemny a tam fury Greków! Na przestanku okazało się, że też jadą na tour 😉 Razem więc czekaliśmy grubo ponad rozkład. Po nieudanych próbach skontaktowania się z operatorem daliśmy za wygraną. My poszliśmy do centrum a oni do kawiarni. Spory kawałek już przeszliśmy gdy zobaczyłam „nasz” autobus jadący na przestanek. Puściliśmy się z Maćkiem biegiem po drodze krzycząc do Greków, że autobus jedzie. Po zbiorowym maratonie udało nam się dotrzeć na przystanek przed autobusem i ruszyliśmy na naszą upragnioną wycieczkę. Było trochę zimno i mokro ale ciekawie.