Po nocnej integracji i nauce dwóch języków:
Węgierskiego – Ege Szeger Dree
Greckiego – Jamas
rano wszyscy kranie wstali na śniadanie, sądząc po hotelu myślałam, że będzie ok ale niestety – było gorsze niż w Budapeszcie. Niczym w zeszłym roku na Awali, może tutaj tak mają 😉
Po śniadaniu było zbiorowe pucowanie aut i wyjazd do centrum.
Po nieco stresującej jeździe przez miasto ustawiliśmy auta podobnie jak w zeszłym roku, nasze tym razem stało na samym przodzie. Obeszliśmy auta i spotkaliśmy znajomych: Fefe, Gregora i ekipę z Słoweni z Tomaszem i Aną, Mili, Jefa z Minimagazin i serbskich, zagrzebskich znajomych. Niestety nie przyjechała ekipa Turtla z Macedonii ani nie pokazał się Ivan. Zwiedzaliśmy muzeum samochodów.
Poszliśmy rozejrzeć się po centrum i wracając okazało się, że większość już pojechała. Załapaliśmy się na ostatnią grupę MG i niedobitki mini. Bardzo zdenerwowani jechaliśmy za pędzącymi MG. Najpierw Maćkowi wydawało się, że w złym kierunku ale okazało się, że dobrze jedziemy. Pogoda znacznie się pogorszyła i gdy dotarliśmy na Autokomerc było już bardzo pochmurnie i zimno. Jak zwykle okazało się, że mimo najpóźniejszego odjazdu na miejscu byliśmy jednymi z pierwszych 🙂 Tradycji musiało stać się zadość. Na miejscu było ściganie się na torze, sklepik i grill.
Lengyel, magyar – két jó barát, együtt harcol, s issza borát
Po uroczystościach i oficjalnemu wręczeniu Mackowi karty członkowskiej razem z Grecką ekipą wróciliśmy do hotelu. Zaczeło padać a potem lać całą noc.