24.06.2010

Wyjechaliśmy o 7. Pakowanie tym razem nam nie wyszło – na wysokości Kobierzyc przypomniałam sobie o masztach do flag (nie było jednak sensu po nie wracać) w Czechach o balsamie a w hotelu w Budapeszcie wyszło, że Maciek nie zabrał bluzy. Wynik 3:0. W Czechach nie posłuchaliśmy GPS i straciliśmy ponad godzinę najpierw jadąc za mlekowozem ledwo 20km/h po serpentynach a potem przez ruch wahadłowy na drodze.

Czytaj dalej →