Ślub

Zadanie bojowe w miniony weekend: Ślub Ani i Adama.

W tygodniu nie mieliśmy czasu nawet umyć auta (moje i tak musiało pozostać brudne – 20!) i tak stawiliśmy się dwoma najbrudniejszymi miniakami. Pogoda dopisała – upał nieco zelżał i było bardzo przyjemnie. Nie było zaskoczenia – na ceremonii pojawiły się dokładnie te osoby, o których myślałam. W czasie uroczystości Monsterek narobił hałasu swoim „Monstrum” zjawiając się trochę spóźniony, ale bez warkotu miniakowego silnika ceremonia nie była by ważna 😉
Potem były życzenia, wspólne zdjęcie i puszczanie balonów.
Wieczorem bardzo przyjemna impreza w Lofcie. Urzędowaliśmy z Biedroniskami a ja nieźle wyszalałam się na parkiecie.

Za dwa lata czekamy na następny 🙂