Życie zlotowe toczyło się zwykłym rytmem, pogoda dopisywała i niektórzy wybrali się na ryby.
Podczas tradycyjnego spaceru po IMM okazało się, że zlotowicze rozbijają się już po drugiej stronie ulicy na „dzikim” terenie. Brak miejsca okazał się podstawowym problemem na tegorocznym zlocie. Wypatrzyliśmy takiego gościa…
O umówionej godzinie przyjechałam na główny plac. Maciek miał zebranie prezydentów klubów – reprezentował Serbię, uzgodniliśmy, że pójdzie na zebranie a filmowanie przesunie się na później. Po około godzinie wyrwałam Maćka z zebrania, ochroniarz miał ze mną ciężkie życie. Uległ jednak i wpuścił mnie na salę. Zaczęło się kręcenie… Maciek gwiazdował a ja gawędziłam z ekipą.
Na koniec zwolnili Maćka i poszedł na głosowanie klubów. Ja zostałam bo kręcili samo auto ze wszystkich stron, dokładnie każdy kawałek 🙂 Na konie stwierdzili, że potrzebują jeszcze Maćka. Znów „zaatakowałam” ochroniarza, który już tylko z uśmiechem kiwał głową i otwierał mi drzwi. Okazało się, że ekipa wymyśliła, że posadzi Macka na krześle i będzie siedział nieruchomo, a cały świat w tle będzie się ruszał i siedział tak z 15 minut biedaczek 🙂 Na szczęście zdążył już zagłosować…
Wygrały Węgry i IMM w 2012 będzie nad Balatonem. Niektórych to nie wzruszyło 😉
Zmęczeni wrażeniami dnia poszliśmy na obiadokolację. Jedzenie było dość przerażające: kulka niewiadomoczego z mięsem oraz sznycel – „ręcznik frote w panierce” z frytkami. Oczywiście oczekiwać do tego surówki byłoby nie na miejscu. Po posiłku rozpoczęła się impreza z life musik…