Rano zbiorowo przed hotelem pucowaliśmy auta po wczorajszym deszczu.
Po porannej odprawie dość sprawnie wszyscy ruszyliśmy konwojowani przez policję na rynek w Cieszynie – po stronie polskiej.
Tym razem przyjechało znacznie więcej aut, wszystkie wystawiliśmy na rynku dla zwiedzających. Na szczęście dziś nie padało i mogliśmy otworzyć dach. Miniak jak zwykle spotkał się z pozytywnym przyjęciem. Szczególne zainteresowanie wzbudzał misiek na tylnej półce. W czasie postoju odbyło się zwiedzanie muzeum cieszyńskiego i obiad. Po południu znów pół godziny dla odwiedzających rynek. Zostaliśmy totalnie wymęczeni przez rządnych informacji fascynatów motoryzacji.
Po 14 każde auto wystartował burmistrz Cieszyna do przejazdu na Czeską stronę. Tam mieliśmy kolejny postój.
Razem z zaprzyjaźnionym panem od spidera udaliśmy się na poszukiwanie sklepu. Udało nam się blisko zlokalizować Bilę i objuczeni w siatki pełne piwa, kofoli, knedlików i studenckiej wróciliśmy do aut. Wieczorem czeka nas jeszcze bal komandorski 🙂