Antonin

Pogoda od rana była paskudna, jednak postanowiliśmy pojechać tak jak obiecaliśmy. Na szczęście za Wrocławiem pogoda się poprawiła i było całkiem całkiem. Pojechaliśmy na dwie fury i na początku Maciek prowadził. Był podenerwowany, nie zauważył świateł, przejechał na czerwonym a potem jechał zachowawczo 60. Żeby się tak nie denerwował wyprzedziłam go i przyspieszyłam do 100 – na miejsce jazda poszła jak z płatka 🙂
Posiedzieliśmy, pogadaliśmy i zaliczyliśmy ognisko.

Atmosfera na zlocie jest zawsze świetna, jednak muszę przyznać, że miejsce mimo walorów turystycznych jest beznadziejne. Dwa lata temu była bijatyka i wgnieciona maska. Tym razem ukradziono naszej ekipie ruszt do grilla.
Auta wzbudzały zainteresowanie nie tylko zlotowiczów ale też innych gości ośrodka. Mieliśmy kilka wycieczek i pogadanek w tym tuningowców.