Wstaliśmy o 5 i po porannym ogarnięciu ruszyliśmy w trasę. Wybraliśmy drogę przez Międzylesie żeby odwiedzić naszą ulubioną stację benzynową ;). Pogoda była rewelacyjna od świtu słońce ostro grzało. Droga w Czechach okazała się fatalna ale jechaliśmy podrzędnymi dróżkami, za to widoki… Musieliśmy zaliczyć objazdy 3 x 8 km. Odwiedziliśmy jeszcze sklep i zaopatrzeni w piwo, kofolę i studencką dojechaliśmy na miejsce. Przejechaliśmy wjazd i musieliśmy zawracać, dołączył do nas Michał i Witek. Na wjazd czekało już kilka mini i utworzyła się mała kolejeczka. Po zarejestrowaniu wjechaliśmy na tor. Cała polska ekipa już była – sporo aut.
Po odprawie organizacyjnej zaczęły się jazdy próbne. Trasa była krótka ale bardzo kręta.
Nasza ekipa zorganizowała szybki serwis. Chłopaki – Beny i dwa Michały jeżdżą rewelacyjnie.
Nie sprawia mi przyjemności jazda na torze, pozostaje fanką rajdów turystycznych. Mogę powiedzieć byłam, spróbowałam i dziękuję. Zresztą mam problem – jeżdżenie na sprzęgle – wiem o tym i staram się wyeliminować ten nawyk. Do jazdy na torze jednak nie jestem stworzona 😉 Co innego „bezpieczna jazda” na torze w Poznaniu!
W piknikowej atmosferze rozpoczęły się jazdy na czas, nie udał nam się plan wspólnego startu z Jolą.
Po pierwszym przejeździe wszystkich zawodników zebraliśmy się do domu. Na wyniku i tak mi nie zależało. Zrobiliśmy „zakupy uzupełniające” i powoli podziwiając widoki wróciliśmy do domu. Już szykujemy się na wrzesień i NarozeMini 2010!