Wybrałam się na WOŚP, zatrważające ilości śniegu nie odstraszyły chętnych. Zgłosiłam się na Niskie Łąki na KJS. Na miejscu okazało się, że organizatorzy nie są przygotowani ani na śnieg ani na większą liczbę uczestników. Już na wjeździe urządziłam awanturę – nie miałam gdzie zostawić auta żeby się zarejestrować a na teren klubu nie można było wjechać przed rejestracją – istna paranoja.
Miesiąc: styczeń 2010
• • •
Zima nie odpuszcza, cały czas mrozy (nawet -24) i śniegi. Miniaki nadal na chodzie.
Maćkowy odmówił posłuszeństwa, dzielnie przetrwał ponad minus dwadzieścia, padł przy – 10. Po poszukiwaniach przyczyny – okazała się banalna czyli akumulator. Kupiliśmy nowy.
Nowy rok! Styczeń
Opady śniegu zaatakowały miasto – jest tragicznie, zaspy znacznie przewyższają dach naszych maleństw. Mieliśmy niebieskim bardzo nieprzyjemną przygodę. Niedaleko domu bardzo poważnie się zakopaliśmy – w zasadzie to zawiśliśmy silnikiem na śniegu, koła w powietrzu i ani rusz. Pomogła nam właścicielka posesji, która właśnie odśnieżała chodnik. Szuflą wybieraliśmy śnieg z pod auta ale nie można było ruszyć bo samochód bardzo się ślizgał. Zablokowaliśmy całą ulicę ale i tak nikt nam nie pomógł z innych aut. Chyba po pół godzinie udało nam się wyjechać – ja za kierownicą, Maciek i babka wypychali. Ofiarą padł znaczek z maski, który na szczęście tylko się odkleił. Poczeka do wiosny na przyklejenie.