Rano pobudka, jest ciemno i pada. Ekstremalnie wstaliśmy o 3 żeby się nie spóźnić na prom. Później okazało się, że to stanowczo za wcześnie. Mały niepokój ponieważ szlaban i brama są zamknięte po toalecie próbujemy- wszystko otwiera się automatycznie. Trochę zakręceni jeździmy w kółko, zanim nam się uda wjechać na parking do odprawy. Stoimy do 5.45. Zdenerwowani podjeżdżamy do odprawy – to w końcu nasz pierwszy raz! Wszystko odbywa się gładko. Znów stoimy – czekamy na załadunek.
Miesiąc: sierpień 2009
IMM – dzień drugi
Rano zwijamy namiot i w drogę. Trochę nudno się jedzie, mijamy Niemcy, Holandię i Belgię i docieramy do Francji. Doszliśmy do wniosku, że nie zatrzymujemy się Dunkierce. Wygląda na duże miasto, trzeba by poświęcić co najmniej cały dzień na zwiedzanie – a my tak dużo czasu nie mamy. Tankujemy na zapyziałej stacji i okazuje się, że tu z angielskim słabiutko. Benzyna za to najtańsza – najdrożej w Belgii, reszta krajów ceny na podobnym poziomie. Docieramy do Bolonii. Jedziemy deptakiem wzdłuż morza.
IMM – dzień pierwszy
Ruszamy. Obiecaliśmy sobie lajcik, wstajemy, z psami, śniadanie i odjazd. Zdenerwowanie mija z każdym kilometrem. My mamy dobrze wyjazd z Polski „luksusową” A4 – inni tego nie mają. W Niemczech spory ruch, jedzie się dobrze. Drogi świetne, dobrze oznakowane. Wieczorem docieramy na kemping- trafiliśmy bez większych problemów. Gorzej z dostaniem się – szlaban zamknięty dzwonimy i przez dobre kilka minut nic.