Rano zwijamy namiot i w drogę. Trochę nudno się jedzie, mijamy Niemcy, Holandię i Belgię i docieramy do Francji. Doszliśmy do wniosku, że nie zatrzymujemy się Dunkierce. Wygląda na duże miasto, trzeba by poświęcić co najmniej cały dzień na zwiedzanie – a my tak dużo czasu nie mamy. Tankujemy na zapyziałej stacji i okazuje się, że tu z angielskim słabiutko. Benzyna za to najtańsza – najdrożej w Belgii, reszta krajów ceny na podobnym poziomie. Docieramy do Bolonii. Jedziemy deptakiem wzdłuż morza.