Umowa

Pojechaliśmy do Bartka sfinalizować umowę. Bartek opowiadał o historii auta, dostaliśmy książeczkę (Maciek do swojego niebieskiego nie dostał), kierownicę i masę drobnych części. Musze przyznać, że nie wyglądało to jak zakup auta ale raczej jak przejmowanie pupila. Dopełniliśmy formalności i nadal nie oglądając auta staliśmy się jego właścicielami. Mojego britisha! Załatwiliśmy z Adamem, żeby auto zostało u niego do czasu naszego powrotu z IMM i wyruszyliśmy do Anglii.