17 SLOVENSKY ZRAZ PRIATELOW MINI
Wybraliśmy się do naszych sąsiadów na turystyczny rajdzik.
Jazda była nawet przyjemna, pogoda niestety nie była za specjalna jednak gdy dojechaliśmy do gór przywitało nas wspaniałe słońce. Zostaliśmy zakwaterowani w drewnianym góralskim domku i po odprawie poszliśmy oglądać inne miniaki. Dojechał Adam z Anią i to wszystkie ekipy z Polski. Dostaliśmy materiały i trasę oczywiście w języku słowackim, niemieckim albo angielskim. Wyruszyliśmy na trasę. Umówiliśmy się z Adamem, że będziemy trzymać się razem ze względu na jego znajomość języka. Jechaliśmy przez malownicze zakątki, po drodze mieliśmy kilka punktów z zadaniami sprawnościowymi. Przy pomniku Janosika (do którego przyznają się Polacy, Czesi i Słowacy :)) było kręcenie śruby – Maciek miał najlepszy czas. Rozpoznawaliśmy części do mini i graliśmy w hokeja na trawie. Dziwnym trafem prawie na końcu dojechaliśmy na metę ale zabawa i tak była przednia. Korowodem pojechaliśmy na obiad. Liczyłam na coś charakterystycznego a skończyło się na udku kurczaka z ziemniakami. Adam uświadomił nas w zakresie Vinotei i Kofoli.
Po obiedzie poszliśmy na spacer podziwiać wspaniałe wąwozy i wodospady.
Wróciliśmy do ośrodka. Pogoda znacznie się pogorszyła i co chwila nawiedzały nas silne ulewy. Wieczorem odbyło się wręczenie nagród i sławetna teletombola. My dość wcześnie poszliśmy spać, rano wracaliśmy do domu.
Na zlocie było sporo aut, także z Czech a nawet Węgier.