Dostaliśmy zaproszenie na BBD. Jedziemy zorganizowaną paką, trochę podpięci z harleyowcami. Oni dopisali – było ich całe mnóstwo nas była 5. Jechaliśmy w kolumnie pomiędzy ryczącymi motorami. Zrobiliśmy rundkę honorową wokół rynku i wjechaliśmy pod kościół św.Elżbiety. Nasze miniaki mieściły się między słupkami więc zaparkowaliśmy pod samym kościołem. Spotkaliśmy Bartka i jego „pięknego” miniaka. Bardzo narzekał na niego i powiedział, że chce go sprzedać. Wcześniej widzieliśmy na allegro ogłoszenia – jednak cena była dla nas za wysoka, zresztą nie braliśmy pod uwagę zakupu drugiego auta. No może rozmawialiśmy o specialu albo jakimś 60 -70 rocznikowcu ale raczej tak nieśmiało. Bardzo żałowałam, że już nie zobaczę tego ślicznego britisha. Bartek zapewnił, że sprzeda go odpowiedniej osobie a nie pierwszemu lepszemu – wcale mnie to nie pocieszało.
Nie lubię jeździć do Warszawy, bo droga jest fatalna. Niestety tym razem zlot „majowy” zorganizowało „koło” warszawskie. Okazało się jednak – na szczęście, że nie będziemy w samej Warszawie a nad zalewem Zegrzyńskim w Białobrzegach.